niedziela, 17 stycznia 2010

Weekend w rytmie kociej cza czy

W piątek byłam pewna, że nie dożyję do poniedziałku, ale jak widać dożyłam. Ten weekend był prawdziwą męką dla wszystkich zamieszkujących szuflandię. Mnie w piątek rozłożył na łopatki wirus niewiadomego pochodzenia, czyli zapewne z kosmosu. To dziwne, bo ostatnio nawet ludzi nie widywałam na oczy, więc ciężko było to od kogoś przejąć, ale widocznie nie doceniam wirusów. Zaatakował mnie więc ten niewidzialny dopierdalacz i pastwił się nade mną przez te kilka dni (dziś już przynajmniej jestem w stanie myśleć). Jak widać nie potrzebne były moje obawy odnośnie załapania się na promocję AH1N1, bo dostałam ofertę specjalną i na pewno jej nie zapomnę.
Wracając do reszty szuflandiowej ekipy, to samo patrzenie na mnie było dla nich średnio przyjemne. Oprócz tego, kot intensywnie i uparcie wyjękiwał rujowe pieśni kochanków drepcząc przy tym i turlając się w rytm owego zawodzenia. Nieustanne nocne przemarsze po moim ciele oraz ocieranie się białym futrem o twarz doprowadziły, że kot musiał zostać odizolowany, co w szuflandii jest niezmiernie trudne do wykonania. Ale spokojnie, nie zamknęłam go w szafie, tylko w łazience.
Wierny przyjaciel kota - pies Baku, przez cały weekend miał doła, pewnie dlatego, że nie pojechał w swoją ulubioną podróż do miasta Olsztyna, której to zakończenie zawsze kwituje wydalając resztki zawartości żołądka na tylne siedzenie Rdzawej Strzały. Tak też pies całe 3 dni prawie nie wstawał z miejsca, chyba, że kot mu kazał.
Ostatni mieszkaniec - R, nie dość, że cierpi na chroniczne zmęczenie spowodowane nadmiarem pracy, to jeszcze musiał przejąć kilka obowiązków w gratisie i ryzykować codziennie, że niewidzialny dopierdalacz i jemu dobierze się do skóry. Jednakże, na razie nic takiego się nie stało i miejmy nadzieję, że się nie stanie. Weekend się skończył i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

2 komentarze:

Ada pisze...

Żal mi biednego R -.-" W sumie wszystkich mi żal ale notka i tak jest przyjemna w odbiorze. Właściwie w odbiorze jest przyjemne wszystko co nie ma związku ze studiami. Taaa to wracam do nauki ciało :*

Pawel pisze...

Genialny weekend. W opisie rzecz jasna;) Gdyż, albowiem, iż ponieważ- dopierdalacza nie zazdroszczę.